Salonik Literacki (20-10-2007)
Wyjątkowy Gość Saloniku Literackiego SDB
Rzadko trafia się postać tak znamienita, w każdym znaczeniu tego słowa, jak profesor zwyczajny Włodzimierz Wójcik. Ten wybitny filolog – historyk literatury, krytyk i edytor jest fundamentem współczesnej, zagłębiowskiej humanistyki.
Sam prof. Wójcik określa siebie mianem profesora – profesorów i nie ma w tym stwierdzeniu ani odrobiny przesady. Bo przecież jego uczniowie – profesorowie mianują już kolejnych, najmłodszych profesorów.
W kameralnym, międzypokoleniowym gronie, w sali rozświetlonej płomykami świec, powróciła do nas za sprawą archiwalnych nagrań postać poety, księdza Jana Twardowskiego.
“Zarówno ja jak i ksiądz Twardowski nazywaliśmy trzmiela – trzmielem a nie owadem, sikorkę – sikorką a nie ogónikowo ptakiem, zaś piękny potężny buk był dla nas właśnie bukiem i dopiero poprzez to drzewem.” Ten sposób postrzegania świata, pełen szacunku dla imion przyrody, był dla obu postaci wspólny. I pewnie też dlatego ich żywy kontakt zacieśnił się jeszcze bardziej po latach, nie brakowało ciepłych spotkań i stałej korespondencji. Nagrania wierszy Jana Twardowskiego recytowane przez autora a odtwarzane z niewielkiego magnetofonu, sprawiły swoje. Nastrój stawał się coraz bardziej liryczny, bywało i tak, że na chwilę wilgotniały oczy…
Profesor Włodzimierz Wójcik był gościem Saloniku Literackiego SDB po raz pierwszy, jednak tak dużo nam w ten sobotni wieczór podarował. Zostały z nami jego mądre, głębokie myśli, nieznane przez nas fakty biograficzne, na stole obok płonących świec czerwieniały malinówki z łagiskiego sadu. Kiedy spotkanie dobiegało już końca wówczas ja pomyślałem, że w osobie profesora zyskaliśmy wyjątkowego, duchowego przewodnika.
I z pewnością zapiszemy to na życiowe konta jako nasze nietuzinkowe szczęście.
Następnego dnia był jeszcze kilkugodzinny spacer tropami dzieciństwa, młodości i dorosłości Profesora. Efektem tegoż są tysiące niepoukładanych jeszcze myśli i jako tako ułożony już wiersz:
INNA PLANETA
Profesorowi Włodzimierzowi Wójcikowi
miesiąc pożegnań wita jesiennie
już każda brzoza jest drzewnym Bogiem
a nasze kroki ziemsko niezmienne
znów się zmagają z kolejnym rokiem
pora na twarze, zostawmy liście
sens opadania znajdą emocje
Córka i Ojciec wyraźnie, mgliście
– szepczą lecz w środku jest coraz głośniej…
dotknąłeś ścieżek, sieci skrzyżowań...
brzozy kiwają się w melancholii
ich pamiętanie w korzeniach chowa
Inną Planetę – która mniej boli
Jacek Golonka
“CHRYSTUS I POEZJA W BUKOWYM SANKTUARIUM, MOJE SPOTKANIA Z X. JANEM TWARDOWSKIM”
“Bezustannie, przez długie lata obcowałem – podobnie jak tysiące miłośników literatury – z wierszami i poetycką prozą Jana Twardowskiego. Nie tylko stawiałem go – jako historyk literatury – bardzo wysoko, ale łączyła mnie z Nim czuła przyjaźń i swego rodzaju powinowactwo w spoglądaniu na człowieka, kształt świata i sferę metafizyczną. Pisaliśmy do siebie, wysyłaliśmy sobie książki z dedykacjami. W tych naszych bardzo zwięzłych słowach dominowało ciepło, dobroć i dobro.
Od wielu lat czytam i badam poezję i prozę poetycką Jana Twardowskiego. Kiedy chciałem jednak usłyszeć Jego głos, dzwoniłem do Warszawy, lub też kolejny raz przesłuchiwałem kasety z Jego recytacjami. Wymiana listów szczególnie intensyfikuje się w okolicach ważnych świąt, a więc w dniach przed Bożym Narodzeniem, czy Wielkanocą. Wtedy jest czas na wspomnienia, refleksje, przypomnienia wielu ważnych spraw ogólnych i osobistych.”
Włodzimierz Wójcik
Cały tekst Profesora