Poetyckie zdarzenia dnia powszedniego (25-11-2006)
Relacja Jacka Golonki, opiekuna artystycznego Saloniku Literackiego SDB.

Zwykły, wtorkowy wieczór, kilkanaście osób przy jednym stole, a na nim kartka z wierszem, książka. Wspomagani przez światłoczułe świece próbujemy mówić zwyczajną prawdę. O tym jak niełatwo przebyć nużący obszar dnia, o tym ile trudności i kłód znajduje się pod nogami…
Nie zapominamy jednak o najmniejszej choćby chwili piękna: bo oto roślina wypuściła kolejny liść, bo właśnie kot czy pies żegna nas zwierzęco-czule przed wyjściem z domu, bo właśnie ktoś spojrzał tak życzliwie a przy tym jeszcze się uśmiechnął. Ciemnowłosa dziewczyna gra na gitarze i razem z jasnowłosą koleżanką śpiewają o skrzydłach…
Jednak nikt nie chce odlecieć, a więc i tym bardziej ja. Chłonę w siebie liryzm dnia powszedniego i wręcz błogosławię ten stan w człowieku. Wtedy podrywają się skrzydła do lotu i lecą tak bardzo daleko – aż do przedsionka kolejnego dnia…
Salonik Literacki Stowarzyszenia Dzieciom Będzina nadal serdecznie zaprasza i czeka na Ciebie. To takie nasze szaro – zwykłe oczekiwanie na ślady Nowego.
Biblioteka to prawdziwy dom książki i to właśnie dla książki pojawiła się w Klubie pod Sową pani dyrektor Bożena Staszewska i jej wspaniali pracownicy. Również dla książki przybyła zawsze wierna poezji Halina Rybak – Gredka, prezes SDB. I to dla książki tak piękną oprawę muzyczną stworzył Filip Rekieć młodziutki wirtuoz skrzypiec. A Filip, mimo tak młodego wieku, jest już przecież laureatem Nagrody Ministra Kultury i Sztuki.
Sympatyczne grono młodych poetów i prozaików otoczył naprawdę wyjątkowy nastrój. A to za sprawą skrzypiec, wiersza, rozmowy i wzajemnej życzliwości. Myślę, że każda z osób obecnych zyskała dzięki temu wieczorowi sporo nadziei, twórczej energii, tracąc przy tym co nieco podskórnego smutku i niepewności. Bo tak jest zawsze, gdy w miejscach spotkań ludzi pojawia się prawdziwe życie…